sobota, 10 listopada 2018

Początek. Jak to się zaczęło?

Kiedy byłam młodsza miałam wszystko. Dom, jedzenie, ciepłe ubrania, wannę w której mogłam się umyć, toaletę, z której mogłam skorzystać. Powinnam być szczęśliwa, ale...
Zawsze było mi mało. Nie potrafiłam zaakceptować faktu, że coś może być poza moją kontrolą, dlatego zrobiłam coś głupiego.
Poszłam do ludzi którzy powiedzieli, że dadzą mi czego pragnę, że nie chcą nic w zamian. Jaka ja byłam wtedy głupia.
Straciłam dom, jedzenie, ciepłe ubrania... zostałam sama... uciekłam, zarówno przed rodziną, do której wstydziłam się wrócić, a także przed ludźmi wywołującymi u mnie strach.
Odeszłam, a przynajmniej tak myślałam. Znaleźli mnie. Byłam wściekła, dlatego go zabiłam.
To był wypadek, niefortunny upadek. Uderzył skronią w róg stołu. Przestraszyłam się i uciekłam. Znalazła mnie policja. Toczyła się sprawa. Dowiedziałam się, że zabiłam człowieka.
W tamtym momencie poczułam strach, przerażenie, ale nie bałam się tego co zrobiłam. Bałam się o siebie. Bałam się, że koledzy osoby, którą zamordowałam zechcą się zemścić.
Miałam rację. Sprawa trwała bardzo długo. Zrozumiałam... ktoś przeciąga ją specjalnie. Gdy przewożono mnie do sądu, zaatakowano mój radiowóz. Wyciągnięto mnie z wozu i kazano iść. Nie pamiętam co było dalej... moja pamięć wymazała tamte dni, zostawiając w mojej głowie pustą kartkę.
Teraz zapisuję ją od nowa. Wertuję wiele ksiąg, które umieszczane są na kolejnych półkach. I czekam, aż przyjdzie dzień, który ponownie wymaże, MOJĄ ŚWIADOMOŚĆ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz